Watch now. @konecka.travel. 3 sposoby by usiąść razem w samolocie bez wykupywania miejsc! • Odprawiaj się najpóźniej jak to możliwe, wtedy jest większe prawdopodobieństwo, że dostaniecie miejsca obok siebie. • Sprawdź ok 2-3h przed odlotem czy miejsce obok Ciebie jest wolne, jeżeli tak to po prostu usiądźcie obok siebie.
Dzięki Egon. Z tego rozumiem że w naszych okolicznościach warto, a przynajmniej nie będzie w ogólnym rozrachunku gorzej niż w innych rzędach. CX257, 8 czerwca. Mam ustawiony alarm na godzinę uruchomienia OLCI.
Tam pasażerowie nie chcą siedzieć. Tutaj pasażerowie nie chcą siedzieć. Trzy najgorsze miejsca w samolotach Ryanair i nie tylko. Ryanair oferuje płatny wybór miejsca w samolocie, przez co wielu pasażerów decyduje się na losowe przydzielanie fotela. Niektórym podróżnym trafia się tzw. "miejsce przy oknie, ale bez okna".
Toalety w samolotach mają ukrytą funkcję znajdującą się w drzwiach. Gdy spojrzymy na nie od zewnątrz, uwagę przyciąga m.in. napis dotyczący zakazu palenia. Jednak jest coś jeszcze. Po dokładnych oględzinach dowiemy się, że znajduje się tam suwak, którym można otworzyć kabinę, znajdując się poza nią.
. Strach przed lataniem jest jedną z najpopularniejszych fobii na świecie. Turbulencje, które sporadycznie pojawiają się w trakcie lotów, mogą zamienić wymarzony urlop w horror. Możemy jednak temu zaradzić, wybierając odpowiednie miejsce w samolocie. Pilot linii lotniczych British Airways Jonny Knowlson w rozmowie z „Daily Mail” wyjaśnia, dlaczego w poszczególnych częściach samolotu turbulencje są mniej lub bardziej odczuwalne. „W dużych samolotach, które latają na większych wysokościach, najlepiej jest siadać w okolicach skrzydeł”- mówi pilot. Wyjaśnia, że w momencie, gdy na samolot działają rozmaite siły, siła ciężkości, siła nośna czy opór powietrza, znajdowanie się bliżej środka masy maszyny gwarantuje spokojniejszą podróż. Osobom, które w czasie lotu marzą o drzemce, pilot radzi: „Ci, którzy chcą mieć cichszą podróż, powinni wykupić miejsca jak najdalej od silników. Jeżeli się to nie uda, warto wybierać miejsca przy przejściu zamiast przy oknie, będzie odrobinę ciszej”. Knowlson przekonuje, że jako pilot i osoba, która często lata jako pasażer, siedział już praktycznie wszędzie. Według pilota na największy spokój mogą liczyć pasażerowie siedzący daleko od toalet i kuchni pokładowej. Czytaj więcej na:
Monika zapytał(a) Odpowiedz Arek odpowiedział(a) 4 lat temu Polecam miejsca z przodu (początek samolotu w Ryanair, Wizz Air, easyJet) - tam też jest dużo miejsca na nogi i można porozmawiać z obsługą samolotu :)) Iwona odpowiedział(a) 4 lat temu Ja zawsze siadam na przy wyjściu awaryjnym :) Zawsze jest o wiele więcej miejsca na nogi (jak lecisz Ryanairem albo Wizzem). Dla mnie najlepsza opcja :) Często nawet tam się przesiadam ze swojego miejsca jak jest okazja. Olka odpowiedział(a) 4 lat temu Polecam ten artykuł na ten temat!
Każda rozprawa sądowa to dla większości klientów ogromny stres sponsorowany przez Nervosol, Relanium oraz zielnik polski. Brak snu, kołatanie serca, spocone rączki, bladość powłok i trzęsawka nóżek. Warto więc oswoić się z tą sytuacją i zawczasu przyswoić kilka podstawowych zasad. W co się ubrać do Sądu? Oh, Lord. W przypadku rozwodów reguła jest prosta – musisz wyglądać lepiej niż na własnym ślubie, coby małżonek wodził za Tobą wzrokiem spaniela w depresji. Albo smakosza cukrów prostych w knajpie dla fanów jarmużu. W przypadku pozostałych spraw, obowiązująca stylówa to smart casual. Nie traćcie czasu na googlanie tej frazy, bo przekieruje Was na bloga Tomasza Jacyków i pojawicie się w Sądzie ubrani w ptasie pióra, bez skarpet i w getrach z krokiem gdzieś w połowie uda. Dżinsy/spodnie garniturowe, marynarka i koszula w przypadku panów sprawdzą się znakomicie. Paniom tych zasad tłumaczyć nie trzeba, aczkolwiek dla przypomnienia podam, że skromna sukienka, żakiecik albo strój jak do teatru załatwią sprawę. Wszak Sąd to też trochę teatr. Po której stronie usiąść i jak zwracać się do Sądu? Wchodzimy na salę po tym, jak protokolant wywoła naszą sprawę. Wchodzimy i z miejsca robimy duże oczy, bo nie wiemy, gdzie usiąść. Jeśli jesteś powodem albo wnioskodawcą, klapnij wygodnie po prawicy sędziego. Czyli, odwracasz się w myślach plecami do Sądu, wyciągasz prawą rękę niczym stewardesa Ryanaira podczas prezki tuż przed wylotem, a następnie podążasz w kierunku drewnianej ławy. Jeśli jesteś reprezentowany przez pełnomocnika, zakładasz, że człowiek ten wie, dokąd zmierza i sadowisz się obok niego. Pełnomocnik siada bliżej Sądu. Nie martw się, w razie czego ochroni Cię własnym ciałem. Jeśli jesteś pozwanym, uczestnikiem albo oskarżonym, siadasz tak, by głęboko spojrzeć w oczy swojemu przeciwnikowi procesowemu lub prokuratorowi (a więc podążasz za swoją lewą ręką), by prawą łapką chwycić się togi swojego obrońcy. Miejsce dla publiczności, biegłych i świadków przewidziane jest zaś w osobnych ławach, z tyłu sali i naprzeciwko Sądu, co dla świadków nie ma specjalnego znaczenia, gdyż każdy z nich zeznaje pod nieobecność pozostałych, a więc do czasu złożenia swoich zeznań i tak zmuszeni są czekać przed salą. Kiedy zabrać głos i kiedy wstać z miejsca? Wystrzeliwanie ręką w górę niczym kujonek z pierwszej A i wykrzykiwanie: ja powiem! ja powiem! można wrzucić do jednego worka razem z klaskaniem w samolocie. Nie odzywaj się niepytany. Ale przecież powód kłamie! Klamca! Oszust! Było zupełnie inaczej! Tak, tak, wiem… Krew się w człowieku gotuje, podczas gdy tu trzeba milczeć. Co więc robisz? Wywracasz oczami, pokazujesz gestem, co o tym wszystkim myślisz, komentujesz pod nosem albo bezgłośnie szarpiesz za ramię swojego pełnomocnika. Don’t do that. Just don’t. Po pierwsze, twój bulwers i tupanie nóżką nie pomoże sprawie. Zamiast tego napisz pełnomocnikowi na kartce zdanie, z którym się nie zgadzasz, by mógł na tej podstawie sformułować pytanie do świadka lub strony. Albo w swoim czasie po prostu sam je zadaj. Po drugie, nie mów do pełnomocnika w trakcie trwania przesłuchań. To najważniejszy moment dla sprawy, bo to właśnie wtedy należy uważnie śledzić zadawane pytania, pilnować zgodności protokołu z treścią zeznań, a do tego na bieżąco reagować na to, co dzieje się na sali. Zagadywanie pełnomocnika w tym momencie rozprasza jego uwagę. Spróbuj kiedyś posłuchać wiadomości telewizyjnych przy włączonym radiu. I jak? No właśnie. Nie denerwuj się, gdy Sąd stwierdza, że podawane przez Ciebie okoliczności nie są dla sprawy istotne i prosi, byś skupił się na konkretach. Postępowanie dowodowe ograniczone jest tzw. tezą dowodową. Brzmi mądrze, ale to w rzeczywistości zdanie, w którym zawiera się to, co powinno zostać dowiedzione. Jeśli Sąd dopuszcza dowód na okoliczność zdrady małżeńskiej, to czy naprawdę ważne jest, że brat męża trzymał pod łóżkiem łom? Sąd to nie basen do wlewania wody. To raczej kort. Krótka piłka. Gem. Set. W punkt. Gdy Sąd się do Ciebie zwraca, wstajesz z miejsca. Gdy Ty zwracasz się do Sądu, na stojąco odpowiadasz „wysoki Sądzie”. Psze pani/pana zostawiamy za drzwiami. Wstać trzeba również na ogłoszenie wyroku, ale tylko na samą jego sentencję (a więc ten fragment, w którym Sąd mówi, kto wygrał, a kto nie), bo wysłuchanie ustnego uzasadnienia, podobnie jak przy całym postanowieniu (także przy sentencji) następuje wtedy, gdy wszyscy już wygodnie siedzą. Najprawdopodobniej ma to zapobiegać nagłym omdleniom, choć jest to oczywiście wyłącznie moja teoria. Kto jest kim, czyli kolor żabotu Wiem, Panowie, że nie odróżniacie amarantowego od lazurowego, ale nie martwcie się, paleta barw z korytarza sądowego ogranicza się podstawowego minimum. Po kolorach ich poznacie. Sędziowie i ławnicy noszą togi obszyte fioletową lamówką i taki też jest kolor ich żabotów. Adwokaci świecą na zielono, radcowie prawni migają na niebiesko, podczas gdy prokurator jest jak wielki czerwony znak ostrzegawczy. Zdarza się, że protokolanci również występują w togach, lecz ich strój jest jednolicie czarny niczym otchłań sprawiedliwości i (ale nuda!) zupełnie bez bajerów. Skład Sądu Kim są ci dziwni ludzie w togach? Czy wszystkie osoby zasiadające za sędziowską ławą to sędziowie? Otóż nie. Skład Sądu uzależniony jest od rodzaju sprawy. Zdarza się, że w sprawach najpoważniejszych przestępstw wszystkie osoby zasiadające za stołem to zawodowi sędziowie. Podobnie, gdy sprawa rozpoznawana jest przez Sąd wyższej instancji (a więc taki, który rozważa, w jaki sposób winien zostać potraktowany środek zaskarżenia), nad sprawą tą obradują sędziowie. Jednak w większości spraw toczących się przed Sądem I instancji, a więc tym Sądem, który rozpoznaje sprawę jako pierwszy, osoby siedzące obok sędziego (to ten groźny człowiek w środku z łańcuchem na szyi), to ławnicy, niekiedy zwani pieszczotliwie paprotkami albo wazonami z uwagi na ich ograniczony udział w postępowaniu. Przykładem takiego postępowania jest sprawa o rozwód. Z założenia osoby te mają doradzać sędziemu tak, by wydane rozstrzygnięcie zgodne było nie tylko z przepisami prawa, ale również poczuciem sprawiedliwości społecznej. Uwaga – ławnicy także mają prawo zadawania pytań i choć korzystają z niego stosunkowo rzadko, lepiej ugryźć się w język przed rzuceniem w odpowiedzi jakiejś kąśliwej uwagi o gadających roślinach. Gdzie zaparkować auto? Google Maps jak zawsze przychodzi z pomocą. W Poznaniu kwestia parkingów przedstawia się następująco: Sąd Okręgowy (wydziały karne) przy al. Marcinkowskiego, Sąd Rejonowy Poznań-Nowe Miasto i Wilda przy al. Marcinkowskiego oraz Sąd Rejonowy Poznań-Stare Miasto przy ul. Młyńskiej – najlepiej jest zaparkować przy ul. Nowowiejskiego, gdzie prawie zawsze można znaleźć wolne miejsce i przewietrzyć się w drodze na rozprawę podczas pięciominutowego spaceru. Jeśli sprawę rozpoznaje Sąd Okręgowy przy ul. Hejmowskiego, najlepiej jest zaparkować przy ul. Solnej, a gdy nie znajdzie się tam miejsca, na którymś z płatnych parkingów przy tej samej ulicy. Sąd ten nie posiada parkingu podziemnego dla petentów. Zresztą, jak żaden Sąd w Poznaniu. Gdy Sądem docelowym jest Sąd Rejonowy Poznań-Grunwald i Jeżyce w Poznaniu, samochód można zostawić przy ul. Wawrzyniaka, gdzie mili panowie o wczorajszym wyglądzie z daleka wskazują wolne miejsca. Gdy zaś Sąd wzywa do siedziby przy ul. Kamiennogórskiej, auto parkujemy za Sądem, prawie że na polu, niedaleko lasu. W deszczowe dni należy odziać się w gumiaki, gdyż niejedna panna zgubiła tam swój pantofelek. Sąd gospodarczy przy ul. Dożynkowej znajduje się właściwie w centrum osiedla mieszkaniowego, zatem bez problemu można udać mieszkańca któregoś z bloków, parkując karocę przy pierwszej lepszej piaskownicy i zabierając stamtąd jakiś szpadel na wypadek, gdyby sprawa przybrała niewłaściwy obrót.
Blog Które miejsce w samolocie jest najlepsze? Wielki test wszechczasów! (Czy też raport) Suną z torbami za sobą, nad głową, pod pachą, w zębach. Wpadają, zajmują, wołają, blokują, naciskają, gubią się, przeklinają. Kto to taki? Ludzie wpuszczeni do samolotu tanich linii. Oczywiście nie wszyscy. Ostatnio Ania bardzo się zdziwiła, gdy odpuściłem miejsce przy oknie. Zrezygnowałem z „wiszenia” nad norweskim wybrzeżem dla miejsca przy przejściu. Było fajnie Postanowiliśmy zrobić subiektywny test/raport/przegląd/(jakkolwiek to nazwiecie) miejsc w samolocie. Wynik tego… wcale nie wyszedł tak jednoznacznie, jakby się mogło wydawać… Oceniamy od 1 do 5. fot. Miejsce przy przejściu Statystycznie najrzadziej wybierane w pierwszej kolejności. Sprawdzone empirycznie. Aczkolwiek najbardziej niedoceniane, bo ma kilka istotnych zalet, których nie widać na pierwszy rzut oka… Wygoda 4 – Teoretycznie daje najwiecej miejsca na nogi, bo można je wysunąc pod skosem na przejscie. A juz na pewno jedną – w zależności po której stronie samolotu siedzimy. Minusem może byc możliwosc oberwania plecakiem czy łokciem, gdy ktoś przechodzi Bagaże 4 – Mamy najbliżej do swojego bagażu w luku bagażowym, ale każdy kij ma dwa końce, bo równie często możemy być proszeni o podanie czegoś sąsiadom. I weź tu powiedz „proszę sobie samemu wyciągnąć”. To przecież autosabotaż 🙂 Spanie 3 – Dużo tu zależy od samolotu. Jeśli mamy podłokietniki składanie a fotele rozkładanie, można zastosować ciekawą metodę. Słuchajcie uważnie, bo to wiedza tajemna: Postawić podłokietnik, odsunąć oparcie i w pomiędzy nim a sąsiednim oparciem umieścić głowę i np. bluzę. Jeśli podłokietnik nie staje a kszesło się nie rozsuwa to jesteśmy w d… I ocena tego punktu spada do 2. Ale weźmy też pod uwagę, że zazwyczaj za miejscem przy przejściu statystycznie częściej może pojawić się… inne puste miejsce, więc nie ma oporów psychicznych przed odsunięciem oparcia. Intymność 2 – Jesteśmy wystawieni na strzał. Zarówno jak śpimy z otwarta jamą gębową jak i gramy w głupią grę albo zapatrujemy się w menu z kanapkami za 100 euro. Ujawniamy jaki tygodnik czytamy – ujawniamy swoje poglądy osobie po drugiej stronie przejścia i na oko dwóm osobom dalej też. Widoki 2 – Kiepsko. Siedzimy jak te mumie zapięci w pasach. A przecież wtedy są najlepsze widoki nie mamy szans niczego zobaczyć! Punkt więc tylko za swobodne oglądanie pokazu stewardess (lub stewardów). Jak ktoś jeszcze nie nauczył się choreografii na pamięć. Miejsce w środku Okupowane przez tzw. „dusze towarzystwa” albo złośliwe pijawki. Te pierwsze chcą mieć jednego i drugiego towarzysza blisko i rozsiewać swoje opowieści „na lewo i prawo”, Ci drudzy często robią to samo, ale różnica jest taka, że inni tego nie chcą. Jeśli chcesz mieć święty spokój – to nie jest miejsce dla Ciebie. Ponadto wiesz – prawdopodobieństwo, że przysiądzie się po lewej lub prawej ktoś niepożądany jest spore. Ale za to… Wygoda 2 – Jak wyżej. Narażenie na łokcie lub kolana współpasażerów największe, bo podwójne. Brak możliwości manipulowania nogami, chyba, że podwiniemy kolana (Boże, to grozi martwicą). Fotel do tyłu? Super, wtedy głowa może zarówno w lewo jak i prawo się oprzeć, ale zazwyczaj ktoś siedzi, więc albo zrobisz to „na chama”, albo przez pół lotu będziesz się przygotowywał psychicznie by zapytać „czy można?”. Ale już będzie w sumie bliżej lądowania, więc… aaaa, po co w sumie. Bagaże 3 – Co tu dużo mówić. Bagaż pod siedzeniem – zero pomysłu. Bagaż w luku – sam nie dasz rady, chyba, że na miejscu przy przejściu nikogo nie ma. Mocna trójka Spanie 2 – Ogólnie to kiepsko. Jedynym plusem jest możliwość oparcia głowy w dwie strony. Ale nic ponadto. Ocena diametralnie poszłaby do góry jakby na miejscu obok, przy przejściu nie było nikogo. O, co wtedy się dzieje! Szaleństwo i błogosłąwieństwo. Można sbróbować „na embriona”, wyciągnąć nogi, podnieść podłokietnik. Super! Ale… zazwyczaj tak nie jest. Przecież mówimy o tanich lotach Intymność 4 – Wysoka ocena. Jesteśmy na tyle dobrze schowani, że nic nie widać. Właściwie najlepiej schowani, bo na miejscu przy oknie – luka pomiędzy oparciem a plastikiem, który stanowi część „wyściółki” samolotu jest dobre 5-10 cm. Widzą jak grasz w Angry Birds i jak Ci nie idzie. Tu nie widzą Widoki 3 – Już lepiej niż przy przejściu, bo jak zrobisz żurawia nad pasażerem obok (lub pasażerką) to możesz dostrzec naprawdę wystarczające widoczki. A jak już maszyna lekko skręci to robisz to dumnie zwykłym przekręceniem głowy w bok. O! Miejsce przy oknie Kultowe miejsce i obiekt wielu walk pokoleniowych, kłótni małżeńskich, nieprzespanych nocy. Czasami w tym momencie budzą się najgorsze instynkty i narzeczony krzyczy do narzeczonej „Ja przy oknie, ej no co tyyyy!” Naszym zdaniem przereklamowane, choć dla fotografujących czy tzw. grupa „mającej wszystko gdzieś”. Na pewno cenne. Ja lubię to miejsce, bo lubię po prostu rozpoznawać z głowy wyspy i półwyspy, któee widzę na dole. Wygoda 3 – Zastanawiacie się czemu tylko 3. Odpowiedź prosta. Nogi wcale nie mają szerokiego pola do popisu. Możemy jedynie jedną trochę podnieść i wcisnąć kolano pomiędzy pasażera przed nami a obicie. Ale to za mało na punkt. Głowa wcale nie układa się idealnie w dziurę z oknem ani obok niej. Tam jest tyle przestrzeni, że zwykłą bluza nie wystarczy, Poduszkę musicie zrobić z wszystkiego co macie pod ręką. Więc i tak się okazuje, że za mało, wszystko się ześlizguje i śpimy z głową podpartą ręką. Sic! Plusem jest to, że jak w srodku jest trochę ciepło (albo za ciepło) to bardzo fajnie ochładza na minutę przyłożenie łokcia do zimniutkiego okna. Też tak macie? No… macie? Ktokolwiek? Bagaże 3 – Dalibyśmy 2, ze względu na odległość od luku i konieczność ciągłego proszenia się, ale nie chcę zaniżać aż tak bardzo skali. Więc dajemy 3 – bo tak! Spanie 3 – No właśnie. To trochę się wiąże z punktem o wygodzie, ale tu warto dodać jeszcze, że nie ma podłokietników od strony okna, więc patent z stabilnym „zaczepem” na coś miękkiego się nie sprawdzi. Bez odsunięcia fotela będzie ciężko, bo zaprawdę powiadam Wam – prawie zawsze się ześlizguje wszystko ze ściany Intymność 3 – Też już było powiedziane. Wcale nie jesteście tu racy schowani, o nie nie… Już Ci za Tobą oparci o okno widzą każdą gierkę i każdy artykulik, który czytasz. Widzą też stan Twoich włosów i inne takie. Dlatego ja zawsze muruję lukę pomiędzy fotelem a ścianą. Nie pamiętam już czym, ale blokuję. Widoki 5 – Nie ma co się oszukiwać. Najlepsze miejsce do oglądania widoków za oknem (o’rly?). A już cudownie sprawdza się w nocy. Wtedy zakładam kaptur i czapkę z daszkiem, blokuję dłonią ostatni prześwit światła i w całkowitej ciemności patrzę na bursztynowe łańcuszki. Za dnia fotografują chmury albo przebijajace się przez nie Alpy czy Pireneje. Mocna piątka. Szóstkę ma tylko pilot! Wielkie podsumowanie: Miejsce przy przejściu – 15 pkt. Miejsce w środku – 14 pkt. Miejsce przy oknie – 17 pkt. No to jak to? Wygrało okno jednak. To sam nie wiem po co ten wpis… 🙂 Ale… pomyślcie o tym
gdzie najlepiej usiąść w samolocie